Dzieciństwo

1974 - 1981


O godzinie 14:50 dnia 18 kwietnia 1974 pomyślałem, iż najwyższy już czas, więc z pomocą lekarzy ze szpitala im. Narutowicza w Krakowie, pozbyłem się matczynego dachu nad głową, rozpoczynając samodzielną wędrówkę po niebieskiej planecie. Tato przyniósł mamie 13 goździków i tak rozpoczęła się moja przygoda z trzynastką. Na początku zamieszkałem z rodzicami u babci Karasiowej przy ulicy Tynieckiej 13, ale szybko przenieśliśmy się do niedużego, ale własnego mieszkania również w Skawinie. Po dwóch latach w ten sam sposób pojawiła się na tej samej planecie malutka dziewczynka. Potem okazało się, że to moja siostra Angelika. Większość czasu spędzałem wtedy bawiąc się z moim zawsze o rok starszym kuzynem Maćkiem. W wieku 4 lat przeniosłem się z rodzicami i siostrą do Sosnowca, gdyż mój tato postanowił pracować w kopalni Wieczorek w Katowicach. Szybko awansował na sztygara w Dziale Elektrycznym, a następnie na kierownika - wtedy codziennie organizował pracę ponad 100 ludzi. Gdy miałem 4, 5 i 6 lat większość czasu spędzałem w Przedszkolu nr 13 w Sosnowcu. Mój najbliższy kolega z tamtych czasów to Grzesiek, a dziewczyna, która powodowała, iż chodzić do przedszkola miałem w ogóle ochotę, to oczywiście Magda. Do wyjazdów na dalekie wycieczki tato kupił wtedy Zastawę 750 o sympatycznych gabarytach w kolorze yellow bahama. Pamiętam, że najbardziej lubiłem odwiedzać dziadków w Skawinie oraz ciocię Władę na wsi w Stanisławiu Górnym w okolicy Wadowic. Posiadała ona całkiem spore gospodarstwo rolne, gdzie po śmierci męża głównie uprawiała zboże, sadziła ziemniaki, marchew, buraki, truskawki, pielęgnowała sad - agrest, porzeczki, śliwy, grusze, jabłonie, wiśnie i czereśnie, oraz orzechy. W wakacje jeździłem z rodzicami i siostrą zazwyczaj w góry Pieniny do Szczawnicy. W okresie tym zdobyłem większość pienińskich szczytów m.in. Bryjarkę, Palenicę, Trzy korony, będąc na początek wnoszony w kocu na plecach, a następnie już na własnych nogach.
Jak każdy, kto osiąga wiek 7 lat, postanowiłem się kształcić - na początek w Szkole Podstawowej nr 41 w Sosnowcu, gdyż miałem do niej zaledwie 5 minut drogi pieszo.